4 listopada 2010 „Słońce nie wszędzie świeci tak samo” – niezapomniane spotkanie z Mariane Satrapi

Długo oczekiwane spotkanie z Marjane Satrapi - autorką głośnego komiksu i filmu animowanego Persepolis - zgromadziło wiernych fanów jej twórczości, którzy już 20 minut przed pojawieniem się gościa wypełnili po brzegi salę MCK na Rynku Głównym. Autorce, mimo zaangażowania w pracę nad nową produkcją na podstawie swojego komiksu Kurczak ze śliwkami, udało się przybyć do Krakowa, zdradzić kilka niezwykłych opowieści i oczarować festiwalową publiczność.

Zdjęcia: Paweł Ulatowski


Pierwsze pytanie prowadzącego spotkanie Grzegorza Jankowicza dotyczyło genezy potrzeby komiksowego opowiadania. Czy to nieobecność lub obecność kogoś stała się zaczynem komiksowych historii? Satrapii – z właściwą sobie swadą i humorem - po przywitaniu się z publicznością odpowiedziała: - Wszyscy byli i nikogo nie było. Podkreślała na wstępie, że często zadaje jej się takie pytanie, bo chcemy wiedzieć, gdzie leży prawda i jak tekst odnosi się do rzeczywistości. - W Persepolis – kontynuowała -  opowiedziałam historię zaczerpnięto z mojego życia, ale nie do końca…. Jak zdradzała, dla potrzeb narracji zmieniła wiele elementów: - Co to ma do rzeczywistość, czy ktoś ma 14 czy 18 lat. Gdy umiera ktoś, kto jest przyjacielem – prawda emocji pozostaje ta sama. Nie ma nigdy obiektywnego punktu widzenia […] Uprawiam twórczość komiksową, bo lubię rysować i pisać. Nie mogę wybierać między jednym a drugim.

Komiks jest, zdaniem Satrapi, sztuką przeznaczoną „dla dzieci i opóźnionych w rozwoju dorosłych”. - Rysunek jest bardziej reprezentatywny dla prawdy – bardziej niż fotografia. Ta ostatnia jest prawdą, którą widzimy. Rysunek ma również subiektywność osoby, która go tworzy. Rysunek pozwolił – co podkreślała w czasie spotkania – zachować właściwe jej poczucie humoru. - Chodziło o pokazanie historii Iranu w sposób, w jaki nie została jeszcze opowiedziana. Persepolis miało poprzez humor i dystans odkłamać zafałszowany obraz Bliskiego Wschodu, który znamy z mediów. Autorka Wyszywanek nie ukrywała, że spory wpływ na jej artystyczną wrażliwość miał autor Mausa Art Spiegel, którego poznała zaraz po przyjeździe do Francji i którego twórczością inspirowała się w swojej późniejszej pracy. – Nawet ci, których nie lubię – inspirowali mnie – podkreśliła.

Irańsko-francuska twórczyni powieści graficznych urzekła krakowską publiczność anegdotą z dzieciństwa na temat konsekwencji, jakie wywarła w niej lektura Historii zachodniej filozofii Bertrand Russell. - Tydzień po tym jak to przeczytałam, rozbiłam szybę u sąsiada. Ojciec zapytała: - Dlaczego to zrobiłaś? - Bo jestem jak rzeka, nigdy nie ta sama. Opowiadając o doświadczeniu życia w państwie totalitarnym przypomniała, że Polska jest krajem, w którym jego zrozumienie jest zdecydowanie łatwiejsze. - Ja dzisiaj bronię wolności, ale gdy miałam 19 lat, żeby nie zostać złapana przez strażników rewolucji, wydałam kogoś kto mnie napastował. Sparaliżował mnie strach. Jestem niedoskonała. Trzeba o tym mówić. To czyni z człowieka istotę prawdziwą. Strach czyni z nas tchórzy. Gdy chcę krytykować system – najpierw muszę zacząć od siebie. Za chwilę z uśmiechem na twarzy dodała: - Wolę siebie od Britney Spears, która zwariowała mając 26 lat.

Pytanie o obecność jej twórczości w Iranie w związku z sukcesem komiksu i filmu Persepolis opowiadała. - W latach 80. chodziłam kupować na czarny rynek płyty Pink Floyd. Po latach wdziałam siebie na czarnym rynku. Tak, należę do czarnego rynku w Iranie - komentowała.

Na pytanie o to, kim się bardziej czuje - Iranka czy Europejką? – odpowiadała: - Dla mnie kultura jest globalnym łańcuchem, połączonych ze sobą elementów. Nie ma tu granicy […] Mam w sobie miejsce dla obu tych kultur. Uczuciowość, gościnność jest u mnie bardzo irańska. Są też strony wyraźnie francuskie. Wszystko to jednak funkcjonuje wspólnie. Jak siebie zdefiniować? Dla mnie Iran jest moja matką, Francja – żoną. Matkę kocham, mimo że może być szalona, zrobię dla niej wszystko. Francję mogę zdradzać, bo wybrałam ją sama. To są inne relacje. Wierzcie mi, słońce nie wszędzie świeci tak samo. Nie wszędzie kolor niema wygląda identycznie. Nie wszędzie tak samo pachną liście. Pochodzę z konkretnego miejsca i czasu, które zawsze będą do mnie należały – tę część wypowiedzi autorki nominowanego do Oscara Persepolis festiwalowa publiczność nagrodziła gromkimi brawami.
Jankowicz zapytał również o właściwa jej twórczości komiksowej nieustającą potrzebę opowiadania i kreację babci, która powraca na kartach jej komiksów: - Zawsze bardzo interesowali mnie starsi ludzie. Jako dziecko uwielbiałam spędzać z nimi czas. Oni ciągle mi opowiadali. Moja babcia była kimś bardzo wolnym, kto nienawidził moralizowania. Uważała bowiem, że moralizowanie daje obowiązek a nie prawo. Babcia nie miała w sobie żadnej mieszczańskiej grzeczności, zawsze mówiła to co myślała. Miałam szczęście, że mogłam być przez nią wychowana.

Pytana o pracę nad najnowszą produkcją na podstawie Kurczaka ze śliwkami zdradziła: - Praca była bardzo długa i żmudna. W końcu znalazły się pieniądze na realizację. Jestem bardzo zadowolona, w tej chwili trwa montaż. Było kilka wybuchów, ale jak była piromanką jako dziecko. Lubię wybuchy.
Spotkanie z Mariane Satrapi na długo zapewne pozostanie w pamięci wiernych czytelników jej komiksowych opowieści. Teraz czekamy z niecierpliwością na premierę Kurczaka ze śliwkami i na kolejne spotkanie z Marjane Satrapi w Krakowie. Oby jak najszybciej!