22 października 2015 Nie da się żyć bez fikcji. Trzeci dzień Festiwalu Conrada
Za nami dzień trzeci Festiwalu Conrada, wypełniony spotkaniami, warsztatami, wystawami i dobrym filmem.
Ten dzień upłynął zwłaszcza pod znakiem fikcji – czy to w związku z literaturą polską, czy z grami komputerowymi, obecnymi coraz mocnej w kulturze, czy wreszcie z fascynującymi zabiegami, które są specjalnością Roberta Coovera, amerykańskiego pisarza-eksperymentatora.
Jednak właściwie po co nam fikcja? Ten problem był trzeciego dnia dyskutowany przez Ingę Iwasiów, Agnieszkę Taborską, Wita Szostaka i Grażynę Plebanek podczas dyskusji „Polskie fikcje”. Chodziło więc zwłaszcza o rodzimy kontekst, w którym fikcje (na czele z największą – którą jest sama „polskość”) mają zaskakująco duże oddziaływanie (choć wielu nie chce tego przyznać), pozwalają budować albo poddawać krytyce własną tożsamość. Pisarze zwrócili też uwagę na niełatwy problem granicy między fikcją a prawdą – które bywają sobie przeciwstawiane (z niekorzyścią dla literatury), ale tak naprawdę obie są człowiekowi potrzebne na co dzień, żeby mierzyć się ze światem i budować więzi z innymi ludźmi.
Jak mogą pomóc w tym gry wideo? Spotkanie z Igorem Sarzyńskim i Jakubem Szamałkiem (pt. „Agon, czyli muza graczy”), którzy znają od środka świat największych produkcji komputerowych (na czele z Wiedźminem 3), okazało się fascynującym wprowadzeniem w ten temat. Dziś scenariusze gier dorównują literackim rozmachem scenariuszom filmowym, a sama gra jest wizualnym widowiskiem rywalizującym z produkcjami Hollywood. Goście zwrócili uwagę nie tylko na blaski i cienie przygotowania i publikacji gier, ale także na to, że gry komputerowe mają coraz większe możliwości oddziaływania na grającego. Dzięki temu nie są po prostu czystą rozrywką, ale mogą skutecznie konkurować z innymi sztukami w poszerzaniu ludzkiego doświadczenia – a nawet pełnić rolę terapeutyczną.
Wreszcie – był z nami Robert Coover (spotkanie „Postmodernizm nie jest tym, co myślisz”), często korzystający z metafikcji do badania, jak daleko może posunąć się literatura. Amerykański pisarz nie tylko wprowadził w swoje myślenie o (po)nowoczesności, ale również wskazywał na perspektywy przenikania się świata nowych mediów elektronicznych i literatury. Tak naprawdę trudno jednak byłoby oddzielić jego refleksje od życia – pisarz fascynująco opowiadał o tym, skąd biorą się jego pomysły na opowieści, dlaczego spędził miesiąc w małej chatce, czytając Becketta i Biblię, oraz co daje mu impuls, żeby odnawiać pisanie, powieść i myślenie o narracji. Na koniec nasz gość odczytał specjalnie przywiezione opowiadanie Going For a Beer – i otrzymał na koniec głośne brawa.