3 grudnia 2013 Magdalena Tulli dla Dwutygodnika: Nie szastam postaciami

Nie szastam postaciami. Oszczędzam je w miarę możliwości. Całkiem oszczędzić nie mogę. Ale chciałabym, żeby ich cierpienia nie poszły na marne – opowiada Magdalena Tulli Agnieszce Sowińskiej na łamach portalu Dwutygodnik.pl. Przypominany, że pisarka była gościem zeszłorocznego Festiwalu Conrada.

Agnieszka Sowińska: Książki nie zmieniają świata?

Magdalena Tulli: Kusi mnie, żeby powiedzieć, że nie zmieniają. Literatura jest takim miejscem, w którym ludzie próbują uzgadniać wyobrażenia o tym, co im się przytrafiło. Przychodzi taki czas, że zaczyna się pojawiać nowy rodzaj książek. Ale nie wiadomo, co jest najpierw. Czy książki zmieniają świat, czy świat zmienia książki. Ja bym obstawiała to drugie. Książki są ważne nie dlatego, że coś zmieniają, tylko dlatego, że coś pokazują, coś, czego do tej pory nie widzieliśmy. Pokazują na przykład, co czują inni ludzie. Niektóre uczą, jak sobie radzić z czymś, co zobaczyliśmy, a wolelibyśmy nie zobaczyć. Wtedy czytamy z gęsią skórką.

Agnieszka Sowińska: Pisarz to chyba najtrudniejszy czytelnik?

Magdalena Tulli: Najlepszymi słuchaczami muzyki są inni kompozytorzy, a najlepszymi czytelnikami – inni pisarze. Ci ludzie widzą, jak rzecz jest uszyta. Jeśli jest dobrze uszyta, mają z tego więcej przyjemności niż niekompozytor i niepisarz. Znają wszystkie sztuczki, więc jak zobaczą nową sztuczkę, naprawdę są pod wrażeniem. Słyszą harmonie, wiedzą, dlaczego brzmi tak, jak brzmi, nie potrzebują, żeby łatwo wpadało w ucho. Czego więcej chcieć? Z drugiej strony pisarze i kompozytorzy to wśród ludności ułamek procenta. Ile książek mogą kupić? Albo biletów na koncerty? Tym mniej, że przeważnie je dostają. Tryby to była moja najlepsza książka. Z danych o sprzedaży wynika, że tylko pisarze ją przeczytali. I może jakiś kompozytor.

Przeczytaj całą rozmowę z pisarką.


fot. Michał Ramus, www.michalramus.com