15 kwietnia 2013 Mam talent do przyjemności

- Prawda brzmi źle; w kategorii durniów nikt mężczyzn nie przebije. – wyznaje Eustachy Rylski Dorocie Wodeckiej na łamach weekendowego wydania Gazety Wyborczej. Przypominamy, że Eustachy Rylski gościł w Krakowie podczas zeszłorocznej edycji Festiwalu Conrada – uznawanego za jedno z najważniejszych wydarzeń literackich na świecie.

- Dziesięć lat temu pojechaliśmy z zoną na Ukrainę, w strony Rylskich. Odwiedziłem je po raz pierwszy i pewno ostatni w życiu i jeździłem jak po swoim. Nie musiałem o nic nikogo pytać. Pamiętałem, gdzie wieś, gdzie rzeka, gdzie skrót przez las, gdzie kurhan lub cmentarz. A zgubić potrafię się nawet w Warszawie. Wiedziałem więc, jak się siedzi nad dogasającym ogniskiem na równinach rosyjskich, w mroźnej ciszy, i jak wygląda pole bitwy z dogorywającymi żołnierzami i końmi. Kiedyś napisał do mnie czerwonoarmista, który przeszedł szlak opisany w Stankiewiczu. Zapytał, w jakich latach nim maszerowałem i przy jakiej okazji, bo wygląda na to, że nic się na nim nie zmieniło. Pamięć genetyczna to rodzaj depozytu. Jedni dostają do niego klucz, inni nie. Z tych pierwszych wyrastają czasami pisarze. – opowiada Eustachy Rylski, prozaik, dramaturg, scenarzysta, laureat Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza (2005), nominowany do Śląskiego Wawrzynu Literackiego, Angelusa i Nagrody Literackiej Nike w 2006 roku za książkę Warunek.

Przeczytaj cały wywiad z pisarzem: