31 października 2012 Rusza konkurs Czytaj: literaturę!

Rusza kolejna edycja naszego literackiego konkursu, tym razem pod nazwą - Czytaj: literaturę! Do wygrania jest ponad sto książek głównie autorstwa gości tegorocznego Conrad Festivalu (Jeanette Winterson, Oksany Zabużko, Zygmunta Baumana, Michała Witkowskiego czy Alaina Mabanckou), a wsród nich także książki z autografami autorów. W tekście konkursowym ukryliśmy 35 nawiązań do książek, głównie autorstwa gości tegorocznej edycji Festiwalu Conrada. Waszym zadaniem jest odnalezienie jak największej ilości tych nawiązań oraz przesłaniu tytułów (minimum 5) odnalezionych książek, ewentualnie wybranej nagrody oraz poniższych klauzul na adres: konkurs@biurofestiwalowe.pl.

Konkurs trwa do 11 listopada 2012 roku, zwycięzców ogłosimy 12 listopada. Fundatorem nagród dla uczestników konkursu są wydawnictwa: Biuro Literackie, Dom Wydawniczy Rebis, Korporacja Ha!art, Krakter, Oficyna Literacka Noir sur Blanc, Świat Książki, Wydawnictwo Czarne, Wydawnictwo Literackie, Wydawnictwo W.A.B., Zin Zin Press oraz Znak.

Zobacz regulamin konkursu

Klauzule:
Wyrażam zgodę na otrzymywanie informacji handlowych dotyczących wydarzeń organizowanych przez Krakowskie Biuro Festiwalowe drogą elektroniczną na podany przeze mnie adres e-mail, zgodnie z ustawą z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz. U. nr 144, poz. 1204, z późn. zm.)

Wyrażam zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w celach marketingowych, przez Krakowskie Biuro Festiwalowe, zgodnie z ustawą z dnia 29 sierpnia 1997 r. o ochronie danych osobowych (tekst jednolity: Dz.U. 2002 r. Nr 101 poz. 926 z póz. zm.) na zasadach określonych w Regulaminie Konkursu.

UWAGA: zgłoszenia konkursowe bez powyższych klauzul nie będą przyjmowane.


Tekst konkursowy:

Jesienne popołudnie. Joseph Conrad siedzi w czarnym zamku w swoim ulubionym fotelu i jak każdego dnia o tej samej porze popija herbatę. Nie byłoby nic w tym dziwnego, gdyby nie kolor nieba pod miastem i ta mgła za oknem... unosi się i opada, kłębi, rozrzedza, przenika przez szczeliny okiennic. Wkradając się do wnętrza pokoju roztacza uderzający zapach pomarańczy. Zapachu, który wywołuje w Conradzie sentymentalne wspomnienia. Mężczyznę ogarnął przyjemny paraliż ciała. Pojedyncze krople deszczu uderzają o parapet - pyk, pyk, pyk....
- Nie tylko cytryny! – słychać echo w oddali – Nie tylko mandarynki!
Joseph gwałtownie zrywa się z miękkich, kolorowych poduszek fotela i stojąc nerwowo rozgląda się po pokoju, który nie jest już jego osobistym pokojem, ale włochatym pałacem bez okien.
Raz, dwa, trzy! - liczy i otwiera ponownie oczy. Ku swojemu zaskoczeniu widzi kilku brzydkich czterdziestoletnich ludzi w abstrakcyjnych pozycjach.
Co to za miejsce?! Co to za osoby?! – myśli z przerażeniem.
Trzeba odwagi! -  po czym rusza w kierunku najmilej wyglądającego człowieka, stojącego w cieniu.
- Witam uroczą Panią! Nazywam się Joseph Conrad i jestem....
- Tak, tak. Mmmmm.... Znam. Słyszałam. Nazywam się Zieleń.
- Czy wie może urocza Pani Zieleń co to za miejsce i co to za ludzie?
- To cmentarz żyjących – którzy – nie – mają – prawa – do – snu. To istoty z niedokończoną przygodą, szukający szczęścia.
-  Szczęście, skąd ja to znam! Powiem Pani coś na ucho w sekrecie, który znalazłem porzucony w jednej galerii – Joseph zbliżył się do stojącej na jednej ręce kobiety - największym szczęściem jest zaprzestanie dążenia do jego osiągnięcia.
- Brzmi to jak powieść dla panienek. Phi! Mądrala się znalazł! Idź Pan do tego lenia, o tam! Na tapczanie.
- Czy Pan to Leń? – Conrad podchodzi do wskazanego leżącego mężczyzny.
- Tak, to ja, to mój pseudonim właściwie, urodziłem się jako James Y. Zanim tu trafiłem byłem Pawiem Króla i chodziłem w hiszpańskich szpilkach, to było po wojnie polsko – polskiej. Tak, na pewno wtedy...
- Czy był Pan nieszczęśliwy?
- O tak! Szukałem chemii szczęścia i go nie znalazłem. Wróżki mawiały mi, że urodziłem się po to, aby być wielkim! A tak się nie stało, ot taka nieludzka tragedia.
- Bo Panie! Wielcy ludzie nie rodzą się wielkimi, tylko się nimi stają. To kultura prawdy!
- Niech Pan tak nie mówi, proszę ... Całe życie uwikłałem czekając na błyśnięcie przepowiedni. To zbrodnia, którą sam na sobie wykonałem, a to miejsce jest karą za me czyny! Odejdź ode mnie mądry człowieku!
Conrad cierpiał widząc, co odkrył, to miejsce i ci ludzie. Skazani na włochaty pałac bez drzwi i okien wypełniony niesztuką. Nagle słyszy wołanie, podobne do mantry:
- Piegi znakomicie działają na rozum i chronią przed katarem! Piegi znakomicie działają na rozum i chronią przed katarem!
-  Witam Pana ....
-  Proszę mi mówić Mały Królewiczu, albo po prostu Królewiczu – powiedział krępy mężczyzna w skąpym odzieniu.
- Królewiczu, czemu jesteś nieszczęśliwy? – zapytał z troską Conrad.
-  Bo wiem co to miłość i kochanie, a ten kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy, i noc ma spokojną, i dzień nietęskliwy.
Po tych słowach Mały Królewicz zmienił się w mleczną mgłę. W powietrzu unosił się zapach cytrusów. Cytrusowa mgła przyległa do ciała Conrada niczym cień. Pośród magicznej woni włochatego pałacu ujawniła się zajęcza nora, tak duża, że bez problemu mógł do niej wejść nie kucając. Chciał ruszyć szybko do przodu, chcąc wydostać się z tego miejsca jak najszybciej, gdy ogarnęła go znana wcześniej niemoc....pyk, pyk, pyk – usłyszał zanim otworzył oczy. Tak, to był jego pokój i ulubiony fotel, a za oknem świeciło słońce. Wszystko było takie, jakie znał. A jego smutek jak mgła, rozproszył się jak słońce wstało.
Wszystko jak sen wariata śniony nieprzytomnie – pomyślał głośno i wolno i wolniej dopił herbatę, którą miał w zwyczaju pijać każdego dnia o tej samej porze i w słońcu i w deszczu.


Nagrody ufundowane przez wydawnictwo Znak: