4 listopada 2011 Za nami drugi dzień Festiwalu Conrada

Język angielski jako szansa czy zagrożenie dla literatury, rola indywidualności w opowiadaniu, powieść wyzwaniem rzuconym literatom, inna fotografia w fotografii – to zaledwie część z wątków poruszanych podczas drugiego dnia 3. Festiwalu Conrada.

Wieczorna dyskusja pod tytułem Literatura globalna: szanse i zagrożenia z udziałem przedstawicieli animatorów życia literackiego w Polsce (Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki), Szkocji (Nick Barley, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Książki w Edynburgu) oraz Indii (Namita Gokhale, dyrektorka Międzynarodowego Festiwalu Literatury Jaipur) nie tylko dotknęła istoty tematu, ale pozwoliła skonfrontować indywidualne punkty widzenia.


Zdjęcia: Wojciech Wandzel, www.wandzelphoto.com

Zaczęło się od wyliczeń jak najbardziej podstawowych, które skłaniały do refleksji nad rolą i dominacją języka angielskiego. – Zapraszamy autorów z ponad 50 krajów. W ubiegłym roku gościliśmy około 750 pisarzy – zdradzał Barley, dodając: - Przynajmniej połowa z naszych gości mówiła w języku innym niż angielskim. Byli obecni także i przedstawiciele polskiej literatury oraz krytyki: Michał Paweł Markowski czy Adam Michnik, który na swoim spotkaniu zgromadził ok. 150 osób. Osobne dyskusje poświęciliśmy Miłoszowi.

Język angielski i jego dominująca rola pojawiła się również w wypowiedziach Gokhale, która zwróciła uwagę na zmieniające się w tym zakresie proporcje. – Kończy się dominacja języka angielskiego. Festiwal Jaipur konfrontuje mity, języki, zwraca uwagę na różnorodność.

Gokhale podkreśliła także wyjątkową sytuację Indii, gdzie obowiązuje ponad 20 języków urzędowych. – Angielski jest jednym z wielu i nie ma z nim problemu. W obecnej sytuacji nie wyobrażam sobie, żeby nie znać co najmniej dwóch czy trzech języków – stwierdzała Gokhale, odnosząc się do uwagi prowadzącego dyskusję, prof. Michała Pawła Markowskiego, o angielskim jako języku „pozbawiającym nas indywidualności”. – Musimy publikować po angielsku, żeby być znani w świecie – mówił Markowski.
Gauden odsunął na chwilę uwagę od dominującego w rozmowie języka angielskiego i jego roli, podkreślając znaczenie języka sąsiadów. – Dla polskiej literatury są zatem ważne tłumaczenia na języki niemiecki i rosyjski. To ważne także dla nas. Dlatego jako Instytut Książki staramy się promować przekłady na te właśnie języki.

Wśród wielu innych wątków poruszonych podczas wieczornej dyskusji pojawił się również motyw tożsamości lokalnej. – Jak pozbyć się demona narodowości a jednocześnie promować literaturę narodową? – prowokował gości Markowski. Postawiony w pytaniu problem usiłowała rozwiązać Gokhale, podając przykład języka Sindhi, który zarówno w Indiach, jak i Pakistanie ma status lokalnego języka urzędowego.

Moc społecznych konstruktów o procesach globalizacji – w tle dyskusji zaczął się pojawiać Zygmunt Bauman – podważył Barley. Stwierdził, że pisarze-ludzie nie potwierdzają teorii. Przywołał tym samym popołudniowe spotkanie z Davidem Grossmanem, izraelskim pisarzem, publicystą, jednym z popularniejszych autorów dla dzieci. W środę mieliśmy okazję zobaczyć go i posłuchać podczas spektaklu Itamar Meeta a Rabbit, wczoraj natomiast opowiadał o tym, jak się pisze i tworzy opowieści.

Zdjęcia: Wojciech Wandzel, www.wandzelphoto.com

Karolina Szymaniak, czuła i rozumna czytelniczka izraelskiego autora, słusznie napisała w festiwalowym katalogu, że Grossman nieraz dawał wyraz przekonaniu o ocalającej mocy opowieści. Czasem ta jego wiara wydaje się naiwna, chłopięca i irytująca. Owo pragnienie całościowej narracji, pragnienie powtórnej kreacji zwodziło go na manowce. Z drugiej strony ‘piękne opowieści’ Grossmana to rozbite narracje – bolesne, gorączkowe, niekiedy chorobliwe.

Literatura może mieć różne oblicza, o czym – odwołajmy się znowu do wieczornej dyskusji – przypominała Gokhale. Mówiła ona o tym, że w Indiach wiele książek jest subsydiowanych, a niektóre tytuły, np. o dietach, wspomagają literaturę innego rodzaju. – Sama na festiwalu będę prowadzić panel poświęcony książkom o dietach. To ważny wątek – mówiła Gokhale, podkreślając rolę marginalizowanych gatunków.

Wśród tych silnych gatunków, na które postawiono podczas Festiwalu Conrada, znalazła się jednak nie użytkowa literatura poradnikowa, a powieść. – Proza to instrument globalizacji, w przeciwieństwie do poezji, która opierała się przyswojeniu i była globalizacji przeciwna – wykładał punkt widzenia historyka prof. Markowski.

O szansach, jakie niesie ze sobą powieść współcześnie, w lokalnej kulturze, mieliśmy okazję posłuchać podczas dyskusji z udziałem młodych prozaików polskich. Dokonania Agnieszki Drotkiewicz, Marty Dzido, Jerzego Franczaka i Ignacego Karpowicza pozwalają co najmniej z zainteresowaniem przypatrywać się rozwojowi polskiej prozy.


Zdjęcia: Wojciech Wandzel, www.wandzelphoto.com

Festiwal Conrada to nie tylko dyskusje ściśle związane z literaturą, ale także spektakle czy wykłady. Wczoraj uczestnicy mieli okazję zobaczyć w Teatrze Starym Koprofagi, czyli znienawidzeni, ale niezbędni w reżyserii Jana Klaty, wziąć udział w pokazie filmów braci Quay, a także w koncercie Tomasza Budzyńskiego i przyjaciół, które poprzedziło spotkanie prowadzone przez Andrzeja Stasiuka.


Zdjęcia: Wojciech Wandzel, www.wandzelphoto.com

Sporą publiczność zgromadził także wykład Andre Rouille’a, historyka fotografii, który podczas – jak sam zdradził – pierwszego pobytu w Polsce chciał podyskutować wokół tez zawartych w książce Fotografia. Między dokumentem a sztuką współczesną (polskie wydanie w 2007 roku). Komentator i teoretyk fotografii rozważał różnice między fotografią cyfrową i srebrzystą, wprowadzając słuchaczy w szeroki kontekst nie tylko zmiany technologicznej, ale i również współczesnego dyskursu estetyki czy – ściślej rzecz biorąc - szeroko pojętych problemów zatrzymania i utrwalania.


Zdjęcia: Grzegorz Ziemiański, www.fotohuta.pl
  
A skoro o utrwalaniu mowa – warto podkreślić, że dzisiejszy dzień upłynie właśnie pod hasłem Utrwalone. Wśród wydarzeń zaplanowanych w Centrum Festiwalowym w Pałacu pod Baranami polecamy m.in. spotkanie z Marią Amelie, Nielegalną Norweżką, która przebywała w tym roku w Krakowie w ramach pomocy dla pisarzy-uchodźców (godz. 15.00), a o godz. 16.00 - dyskusja Kobiety pod presją z udziałem Fleur Jaeggy, Namity Gokhale i Zeruyi Shalev. Warto również zaplanować obecność na spotkaniach z Alberto Manguelem (godz. 18.00) oraz Steve’em Sem-Sandbergiem (godz. 20.00).
Na godz. 22.00 w Pałacu pod Baranami zaplanowane było spotkanie z Michelem Houellebekiem. Głośny i kontrowersyjny pisarz francuski, autor szeroko dyskutowanych Cząstek elementarnych, a także wydanej niedawno w Polsce powieści Mapa i terytorium, miał z Cezarym Michalskim spotkać się na Polu walki. Wiemy już, że się nie spotka. Wczoraj nie pojawił się na lotnisku i nie przyleciał do Krakowa. Zrezygnował z podróży? A może po prostu udał się w nią gdzie indziej?
 
Marcin Wilk