2 listopada 2011 Podróż z Conradem

Kraków znowu zamienia się na kilka dni w stolicę literatury światowej. Rozpoczynająca się dzisiaj 3. edycja Festiwalu Conrada oznacza święty czas nie tylko dla artystów słowa, obrazu, sceny, dźwięku, ale przede wszystkim dla czytelników. To wszak czytanie kultury – na różnych poziomach – będzie podstawową metodą literackiej imprezy, która tym razem odbywać się będzie pod hasłem poszukiwania utraconych światów.

Z okazji festiwalu pod Wawel znowu zjadą się wybitni goście z całego świata. Wielu ucieszy pewnie wieść o przybyciu nieobliczalnego, ale i niebezpiecznie pociągającego Michela Houellebecqa. Niedawno ukazała się w naszym kraju jego książka Mapa i terytorium uhonorowana Nagrodą Goncourtów za 2010 rok. Fleur Jaeggy to z kolei wybitna włoska pisarka, artystka słowa, cyzelująca swoje teksty nawet podczas autorskich spotkań – na żywo, przy słuchaczach. Skoro Jaeggy – to i również Roberto Calasso, włoski pisarz, eseista, a także szef wydawnictwa Adelphi. I wreszcie Steven Sem-Sandberg, kolejny gość, to szwedzki prozaik, autor inspirującej trylogii, w której opisał losy trzech kobiet: Mileny Jesenskiej, Ulrike Meinhof i Lou Andreas Salome.

Przyjeżdża również na Conrada David Grossman, izraelski pisarz, dziennikarz, autor książek dla dzieci, a także znanych również i w Polsce opowieści, m.in. Patrz pod: Miłość. Już dziś Grossman pojawi się jako gość specjalny – obok Yoni Rechtera - w operze Itamar meets a Rabbit. Będzie to zarazem najważniejsze wydarzenie pierwszego dnia festiwalu.

Lista zagranicznych gości jest długa, ale wielu czytelników chętnie będzie uczestniczyć w spotkaniach z pisarzami z kraju. Dość wspomnieć o Andrzeju Stasiuku, Januszu Głowackim czy Marku Bieńczyku; Manueli Gretkowskiej, Agnieszcze Drotkiewicz czy Marcie Dzido; i wreszcie: Michale Olszewskim, Ignacym Karpowiczu czy Jerzym Franczaku. A to tylko część nazwisk z – ponownie – długiej listy zaproszonych.
Pojawią się również wybitni krytycy, historycy, publicyści. Będą oni nie tylko pomagać autorom-bohaterom w poszukiwaniach zaginionych światów, ale poprowadzą także bezpośrednio czytelników – na przykład w ramach akcji Lekcje czytania.

Bo Festiwal Conrada pomyślany jest jako przestrzeń dialogu na wielu różnych – choć tak przecież mocno przenikających się – przestrzeniach. Stąd obecność słowa, obrazu, dźwięku. Stąd wydarzenia festiwalowe rozsiane w kinach, teatrach, operze.

Gdy przeglądamy program festiwalu przyciąga również precyzyjna kompozycja. Każdy dzień poświęcony jest czemu innemu. Zaczyna się od tego, co Wyobrażone, by potem zwrócić się ku temu, co Glokalne, następnie Utrwalone – i wreszcie: Przeniesione i Doświadczone.

„O czym mówi literatura? Jak to o czym? O utracie. O utracie świata, który był lub który jest; o utracie zdolności wypowiedzenia doświadczenia, jakiekolwiek by ono było (wspaniałe lub koszmarne, wzniosłe lub tragiczne); o utracie bliskich i dalekich; o utracie samego siebie. Literatura celebruje utratę, bo nie może inaczej: świat zdaje się nie mieścić w słowach, umarli przychodzą tylko dzięki naszym zaklęciom, to, co było, nigdy nie wróci w takiej postaci, jaką byśmy sobie wymarzyli. Teraźniejszość przemienia się w przeszłość przy akompaniamencie rozpadających się rzeczy. Anioł przyszłości pozostawia za sobą piętrzące się rumowiska, wieczny powrót raz jeszcze okazuje się pocieszeniem człowieka cierpiącego na migrenę, a niegdysiejsze śniegi trwają tylko w cytacie. Gdy słowa wypadną z ust lub kamienieją w publicznej przestrzeni, wokół nas wybucha niemilknący lament i zaczyna się nieunikniona praca żałoby” – piszą organizatorzy Festiwalu Conrada.

Czeka nas w ciągu najbliższych dniach naprawdę święty czas – fascynujących przygód i odważnych podroży po tym wybitnie niebezpiecznym terytorium światowej literatury. A zatem ruszajmy!

Marcin Wilk