29 października 2017 Europejska melancholia, wschodni surrealizm

„Dzięki lekturze umysł staje się elastyczny. Jesteś tym, co czytasz” – mówiła wczoraj amerykańska pisarka, Siri Hustvedt.

Pojęcie „Europy środkowej” zyskało w ostatnich latach niezwykłą popularność. Jednak posługując się nim, często nie zastanawiamy się, czym tak naprawdę wyróżnia się ten region? Czy jedną z jego charakterystycznych cech mogłaby być melancholia? Odpowiedzi na to pytanie, podczas dyskusji otwierającej przedostatni dzień festiwalu, szukali węgierski pisarz i tłumacz László F. Földényi i czeski autor, Jan Němec. – Twórcy z tego regionu, jak choćby Witkacy czy Kundera, byli zawieszeni między realnym, a wyobrażonym – mówił Földényi. – To stan, który wyróżnia ten region.  Jednak, jak mówili paneliści, nasza środkoweuropejska melancholia to nie tyle cecha wyjątkowa co część szerszej tendencji. – Mówimy o rosyjskiej duszy, skandynawskim mroku, niemieckim weltschmerzu – przypomniał Jan Němec.

I o irańskim surrealizmie – mogłaby pewnie dodać dwójka pochodzących z tego kraju autorów: Mahmoud Hosseini Zad i Goli Taraghi. – Nasze społeczeństwo pełne jest humorystycznych sytuacji, które wynikają ze zderzenia zachodniej nowoczesności z rodzimym konserwatyzmem – mówiła Taraghi. – I takie jest też nasze pisanie: komiczne i tragiczne zarazem.

W ciągu ostatnich 50 lat na całym świecie sprzedano 3,9 mld egzemplarzy Biblii. Były wśród nich wydania kolekcjonerskie, ilustrowane, przeznaczone dla dzieci, ale brakowało – przynajmniej na polskim rynku – komiksu. Tę lukę wypełnia „Biblia. Wielkie opowieści Starego Testamentu” autorstwa Fredérica Boyera i Serge'a Blocha. Strony ich dzieła zapełniają krótkie zdania i proste rysunki, na których nie brakuje odniesień do współczesności: znajdziemy tam m.in. czołg, wieżę Eiffla, uchodźców. – Staraliśmy się uniknąć pułapki historyzmu – tłumaczy Bloch. – Dzieci czytając Biblię powinny czuć, że opisane w niej wydarzenia nie są oderwane od współczesności. Za tym projektem stały nie tylko ambicje artystyczne, ale również społeczne. – Ten projekt ma na celu  sprzeciw wobec fundamentalizmu i ksenofobii – mówi Bloch. – Chcemy dać do myślenia tym, którzy mimo że czytają Biblię, zamykają się na innych ludzi.

O skutkach złego odczytania świętych tekstów opowiada najnowsza książka Érica–Emmanuela Schmitta „Człowiek, który widział więcej”. – Moja nowa powieść opowiada o Bogu – autorze, który nie został zrozumiany przez czytelników – opowiadał wczoraj pisarz. – Każdy tekst: czy to Biblia czy Koran jest mieszanką, w której pojawiają się zarówno wątki pełne łagodności, jak i opisy przemocy. To od czytelników zależy, które z nich uzna za istotniejsze, to on obok autora tworzy książkę. Promocja „Człowieka, który widział więcej” nie była jedynym pretekstem do wczorajszego spotkania. Drugą okazję stanowiła nagroda Goncourtów, jedno z najważniejszych na świecie wyróżnień literackich przyznawane co roku w listopadzie, w kapitule którego zasiada Schmitt. Przy okazji potkania ogłoszono też laureata polskiej odsłony nagrody, którego po raz 19. wybrali studenci romanistyki z całej polski. „Polskiego Goncurta” otrzymała Alice Zeniter, autorka powieści „Sombre Dimanche”.

fot. Alicja Wróblewska, www.blackshadowstudio.com | fot. Wojtek Rojek

O Siri Hustvedt przez lata mówiło się jako o „żonie wybitnego pisarza” Paula Austera. Sytuacja to przewrotna, bo w swojej (też uznawanej za rewelacyjną) prozie pisze o szansach kobiet - artystek, o noszeniu masek, o tym jaką karę nakłada społeczeństwo na ambitne kobiety. Jednak, jak mówiła sama Hustevedt podczas wczorajszego spotkania, feministyczne odczytanie to tylko najprostsza z interpretacji jej prozy. Kolejne poziomy to psychologia i inspirowana Kierkegaardem filozofia.

– Chcę żeby te wszystkie maski i narracje pchnęły czytelnika do odnalezienia prawdy, choćby tylko tej przez małe „p” – mówiła. Hustevedt opowiadała też festiwalowej publiczności o swoim warsztacie.  – Każdego dnia czytam przez cztery godziny i to właśnie lektura pozwala mi na tworzenie różnorodnych narracji – tłumaczyła. – Dzięki obcowaniu z książką umysł staje się elastyczny. Jesteśmy tym, co czytamy.

W przededniu gali Nagrody Conrada, festiwalowa publiczność spotkała się z laureatką pierwszej edycji tego wyróżnienia. Liliana Hermetz opowiadała o swojej nowej powieści „Costello”, w której daje alternatywne życie postaci, wykreowanej przez południowoamerykańskiego noblistę, J.M. Coetzeego. Festiwalowa publiczność mogła spotkać się też z Cezarym Łazarewiczem, który za ksiażkę „Żeby nie było śladów.. Sprawa Grzegorza Przemyka”, otrzymał w tym roku Nagrodę Literacką Nike, a także Dariuszem Rosiakiem i Łukaszem Orbitowskim. W ramach pasma „Przemysł książki” Michał Michalski opowiadał o nowych formach sprzedaży książek.

Byłą też okazja, żeby rozprostować kości – po Krakowie szlakiem Conrada oprowadzał dyrektor programowy festiwalu, Grzegorz Jankowicz. Dzień zakończył seans „Okruchów dnia” – adaptacji powieści tegorocznego noblisty, Kazuo Ishiguro.

Co czeka nas dzisiaj na Festiwalu Conrada? Szczegółowy program siódmego dnia: tutaj.